
Zwycięzca zasiądzie na tronie (Ap 3,21)
Myśliciele wszystkich czasów próbowali zrozumieć i opisać samych siebie i człowieka w ogólności. Każda kultura i religia posiadała w kręgu swoich zainteresowań kwestię jego pochodzenia. Znajdujemy tego świadectwa w starożytnych pismach, począwszy od eposów sięgających czasów Sumerów, poprzez asyryjskie i babilońskie mity zapisane na glinianych tabliczkach, egipskie papirusowe hieroglify, aż po księgi natchnionych autorów biblijnych. Zatem okazuje się, że ludzie od wieków zadawali sobie pytania nie tylko o to jaki jest cel ich życia, ale również skąd pochodzą. Jak to się stało, że pojawili się na ziemi? Kim byli ich przodkowie?
Współcześni badacze antropogenezy raczej nie odwołują się do starożytnych mitów czy biblijnych opowiadań. Przedmiotem ich dociekań są skamieniałe ludzkie szczątki na podstawie, których próbują ustalić etapy rozwoju człowieka od form najwcześniejszych aż po czasy współczesne. Etapy te wyznaczają charakterystyczne nazwy nadane istotom ludzkim przez uczonych, które uwzględniają jakąś nową ważną umiejętność nabytą przez naszych przodków. Początek to bardzo zamierzchłe czasy liczone w milionach lat, kiedy to wykształcił się homo habilis, czyli człowiek zręczny. Jego „lepszą”, dużo późniejszą wersją był homo erectus – człowiek wyprostowany, który dał początek dumnemu ze swej inteligencji homo sapiens, czyli człowiekowi rozumnemu.
Jednak uczeni są przekonani, że na homo sapiens nie kończy się rozwój istoty ludzkiej. Mówi się dzisiaj coraz częściej, że przeżywany współczesną przez ludzkość dynamiczny rozwój technologiczny, wymusi niebawem kolejną zmianę w budowie ciała człowieka i nabycie nowej umiejętności. Oczywiście to „niebawem” trzeba liczyć posługując się kategoriami archeologicznymi, czyli w setkach tysięcy lat, ale bardzo możliwe, że podlegamy właśnie procesowi przemiany homo sapiens w homo sedens, czyli w człowieka siedzącego.
Cały dzisiejszy system edukacji, począwszy od przedszkola a skończywszy na uniwersytecie, następnie praca, którą wykonujemy, czy sposób w jaki zazwyczaj odpoczywamy, modlimy się, budujemy relacje, wszystko to wymusza na naszych ciałach pozycję siedzącą, do której ewolucja nas zupełnie nie przystosowała. Stąd właśnie biorą się bolesne zwyrodnienia naszych kręgosłupów, choroby nóg, a nawet dolegliwości związane z pracą serca czy mózgu. Jeśli zatem prawdą jest, że to w dużej mierze warunki zewnętrze przyczyniły się do ewolucyjnych zmian w budowie ludzkiego ciała, to również pozycja siedząca staje się poważnym wyzwaniem, z którym kolejne pokolenia homo będą musiały sobie poradzić. Może właśnie w dalekiej przyszłości, kiedy ludzkie ciała dostosują się już do długotrwałego siedzenia, nazwiemy samych siebie homo sedens czyli ludźmi siedzącymi. Na ten moment właśnie tak wydaje się wyglądać perspektywa ewolucji człowieka. Oto prawdopodobnie ewolucyjny cel, do którego zmierzamy.
W liście do chrześcijan z apokaliptycznej Laodycei zwieńczeniem duchowej drogi ucznia Chrystusa jest również homo sedens – człowiek siedzący. Bowiem obietnicą wypowiedzianą pod adresem zwycięzców jest zasiadanie na tronie: Zwycięzcy pozwolę usiąść ze Mną na Moim tronie, podobnie jak i Ja zwyciężyłem i usiadłem z Moim Ojcem na Jego tronie (Ap 3,21). Czasownik opisujący czynność siedzenia zwycięzcy został użyty w takiej formie gramatycznej (aoryst), aby podkreślić, że dokona się to raz na zawsze. Oczywiście nie chodzi tutaj o opisanie sposobu, w jakim zbawieni będą przeżywać wieczność, gdyż zasiadanie na tronie jest symbolicznym przedstawieniem uważnego uczestniczenia, realnego wzięcia udziału, zaangażowanego współdzielenia doświadczeń. Skoro jest to tron, na którym zasiada Bóg Ojciec i Syn Boży, dlatego rozważane przez nas „zasiadanie na tronie” oznaczać będzie uczestniczenie w całym bogactwie życia Trójcy Przenajświętszej. Bogactwo życia Bożego zawarte zostało we wszystkich obietnicach, jakie Chrystus zmartwychwstały składa zwycięzcom z apokaliptycznych Kościołów. Bardzo możliwe, że struktura literacka wszystkich siedmiu listów wyraża logikę retoryki klasycznej, gdzie ostatnia część wypowiedzi jest podsumowaniem i streszczeniem wcześniejszych wywodów. W naszym przypadku, jak zauważyliśmy wcześniej, dotyczy to wszystkich obietnic, jakie Chrystus daje zwycięzcom w poszczególnych Kościołach, czyli Jego prawdziwym uczniom.
W związku z tym, zasiadanie na tronie staje się bardzo pojemnym symbolem. Przywołuje w naszej pamięci dar pokarmu – owoc z drzewa życia – obietnicę daną chrześcijanom z Efezu (2,7), który oznacza konsekrowane w czasie Eucharystii Chleb i Wino. To właśnie Ciało i Krew Chrystusa mogą nasycić ludzki głód miłości i sensu. Zatem zasiadanie na tronie będzie tutaj oznaczać stan nasycenia miłością i sensem. W odniesieniu do wspólnoty chrześcijan w Smyrnie zasiadanie na tronie oznaczać będzie udział w „pierwszym zmartwychwstaniu”. Dlatego Smyrneńczycy i wszyscy chrześcijanie, którzy pójdą w ich ślady, mogą żyć w całkowitej pewności, że „śmierć druga nie wyrządzi im szkody” (2,11). Mogą żyć w wolności od lęku przed śmiercią. Wolność to także dar obiecany przez Chrystusa wspólnocie Kościoła z Pergamonu. Tym razem jednak jest to wolność od ludzkich opinii, aprobaty, docenienia, a zatem udział w chwale Chrystusa, która jest czymś o wiele większym niż poczucie własnej wartości.
Kościołowi w Tiatyrze Syn Boży obiecuje dar kontemplacji życia. Zatem w tej wspólnocie zdumienie, zachwyt czy wręcz fascynacja życiem wpisana jest w symbolikę zasiadania na Chrystusowym tronie. W Sardes zaś darem jest biała szata, w którą obleczony zostanie zwycięzca, co oznacza uczestniczenie w odkrywaniu tajemnicy i godności własnej osoby. Dokonuje się to przez tajemnicze „narzędzie”, jakim jest miłujące serce Chrystusa. Natomiast imiona zwycięzców, pochodzących z Kościoła w Filadefii, zostaną wypisane na kolumnie w świątyni Boga, w niebieskim Jeruzalem, co symbolicznie oznacza, że staną się oni mieszkańcami nieba na zawsze.
W swojej pierwszej encyklice, św. Jan Paweł II, zawarł osobiste świadectwo odkrywanej przez niego prawdy, że człowieka nie można poznać bez Chrystusa. Gdybyśmy tę poświadczoną jego życiem prawdę próbowali sparafrazować, to moglibyśmy powiedzieć że dotyczy ona nie tylko historii naszego boskiego pochodzenia, ale również boskiego planu na zwieńczenie drogi duchowego rozwoju każdej i każdego z nas. Przesłanie Listów do siedmiu Kościołów Apokalipsy przekonuje nas, że jest nim zasiadanie na tronie razem z Bogiem Ojcem i Chrystusem. Udział w całym bogactwie ich boskiego życia. Nic bardziej duchowego nie można sobie wyobrazić. Na tronie Ojca i Chrystusa zasiądzie tylko to co w nas jest duchowe.
Michał Deja OFMCap
Comments are closed.