Kolumna w świątyni Boga (Ap 3,12)

„Dach nad głową”, to nie tylko płaszczyzna chroniąca przed deszczem lub śniegiem, ale coś znacznie poważniejszego. W naszej kulturze inspirowanej biblią to powiedzenie bardzo wcześnie stało się synonimem domu. Bezpiecznego schronienia, ciepłego kąta, dobrego to znaczy odpowiedniego, właściwego, wyrażającego coś z tajemnicy człowieka miejsca. Objawiającego sekret niepowtarzalności ludzkiej osoby, która w nim mieszka.

„Dach nad głową” to również metafora przestrzeni odpowiedniej do życia. Ma on bowiem coś wspólnego z niebem, które w wyobrażeniach ludzi starożytnych stanowiło kopułę, oddzielającą ziemię od górnego oceanu, o którego istnieniu świadczył padający czasem deszcz, grad lub śnieg. Niebo to taki szczególny „dach nad głową”, posadowiony przez Boga na górach jak na kolumnach, który miał chronić ludzkość przed potopem, stwarzać przestrzeń wypełnioną powietrzem, światłem, ciepłem. Bez niej niemożliwe byłoby na ziemi życie człowieka.

Ludzka wyobraźnia, zainspirowana Bożym słowem, pomogła dostrzec w tym pięknym obrazie prawdziwą świątynię, która posłużyła za wzór dla wszystkich świątyń świata, a przede wszystkim dla tej najważniejszej, tej wyjątkowej – dla świątyni Jerozolimskiej. Stworzony przez Boga świat, stał się architektonicznym projektem dla budowniczych świątyni, a sama świątynia, symbolem stworzonego przez Boga świata. Tej przestrzeni „pomiędzy”, którą na duchowy sposób rozpoznajemy jako miejsce w Bogu, ale przeznaczone specjalnie dla mnie, dla nas.

Jednak, aby ta przestrzeń mogła powstać, potrzeba było nie tylko kopuły nieba, ale również odpowiednich filarów, kolumn. Jak już wspomniałem, w wyobrażeniach ludzi starożytnych to góry miały być kolumnami podtrzymującymi niebo i biorąc to wyobrażenie za wzór zaczęli budować domy, w których rolę podtrzymujących dach gór, przyjęły pnie drzew, zbudowane z glinianych cegieł słupy, a potem, często bardzo pięknie zdobione kolumny. Ich zadanie było oczywiste – unosić dach do góry, nieść na swoich barkach jego ciężar, aby tworzyć bezpieczną, chroniącą ludzi przestrzeń odpowiednią do życia. Stąd w niosek, że filar, kolumna tworzą przestrzeń dla życia.

To stwierdzenie przenosi nas do Księgi Apokalipsy, do słów wypowiedzianych przez Chrystusa pod adresem zwycięzców, którzy są aniołami Kościoła w Filadefii: Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Mego Boga i na zewnątrz już nie wyjdzie (Ap 3,12). Obietnica Chrystusa już się realizuje wśród chrześcijan-aniołów w Filadelfii, ponieważ wielu z nich, pomimo posiadania niewielkiej mocy, pełni rolę filaru noszącego słowo Chrystusa i Jego imię (3,8). W ten sposób tworzą przestrzeń „pomiędzy ziemią i niebem”, która jest świątynią Boga, miejscem Jego obecności w świecie. Ta przestrzeń jest Kościołem. To, co w Starym Przymierzu symbolizowała budowla i filary świątyni jerozolimskiej, w Nowym  Przymierzu zostaje zrealizowane przez chrześcijan, którzy żyją słowem Bożym. Ono ich niesie, ponieważ stanowi fundament całej ich egzystencji i zarazem oni je noszą w sobie, zachowują je i strzegą, ale również niejako podtrzymują tworząc w ten sposób dach nieba – czyli przestrzeń do życia duchowego dla tych wszystkich, którzy w Kościele Filadelfijskim takiego życia szukają.

Nie bez przyczyny Chrystus stwierdza, że nawet ci, którzy uważają, że są Żydami, a są kłamcami z synagogi szatana, przyjdą do chrześcijan z Filadelfii, aby oddać pokłon Panu, ale także i zdumieć się tym, jak można przyjmować, przeżywać, wręcz karmić się miłością Boga (3,9). Okazuje się bowiem, że najwięcej kłopotów mamy z przyjęciem miłości, która nie stawia żadnych wstępnych warunków. Niestety po grzechu pierworodnym mamy tak ukierunkowaną wrażliwość, że pozwalamy sobie poczuć tylko taką miłość, na jaką zapracujemy, zasłużymy, którą zdobędziemy. Miłości darmowej, bezwarunkowej nie potrafimy ani docenić ani przyjąć, ani poczuć ani przeżyć. Bywa nawet, że takiej miłości nie jesteśmy w stanie uwierzyć, nie umiemy jej zaufać i zamiast przyjmować ją, wciąż sprawdzamy, testujemy te osoby, które miłość nam okazują. Łącznie z Panem Bogiem.

Tymczasem chrześcijanie z Filadefii nazwani przez Chrystusa filarami lub kolumnami dostępują jednej i drugiej łaski. Czują, że są kochani i pomimo niewielkiej mocy mają w sobie i tworzą wokół siebie przestrzeń dla życia duchowego. Słowo Boże ich niesie i oni je noszą, ono ich umacnia, a oni świadczą o jego mocy poczuciem, że są kochani, a także swoją postawą otwartości, stwarzania przestrzeni. Tym czego dostępują mogą nas zachwycać. Nas, twierdzących, że jesteśmy chrześcijanami, podczas gdy nierzadko bliżej nam wyznawców Starego Przymierza, a nawet pogan, niż do prawdziwego chrześcijaństwa.

Naszą misją jest tworzenie takiej przestrzeni wokół siebie, aby wielu ludzi mogło rozpocząć i dynamicznie rozwijać w sobie życie duchowe, a ono jest bardzo mocno związane z poczuciem bycia kochanym przez Boga. Warto świadomie wybierać takie postawy wobec ludzi, aby mogli poczuć tę przestrzeń „pomiędzy”, którą z czasem, w odpowiednim dla nas tempie, Bóg wypełni swoją miłością – życiem duchowym. Warto tak żyć, ponieważ godzinę próby przetrwa tylko to, co duchowe (Ap 3,10).

Michał Deja OFMCap