
Nie bierność lecz zaufanie (Ap 2,20-25)
Jest taka niepewność, która zatrzymuje człowieka w pułapce bierności. Zamieszkuje ona w lęku przed popełnieniem błędu, w obawie przed porażką, w strachu przed spodziewanymi, a niechcianymi konsekwencjami i odbiera człowiekowi siłę do działania i odwagę. Jeśli taka niepewność przekroczy granice pojemności ludzkiego serca, wtedy czyni jeszcze większe wewnętrzne spustoszenia. Uniemożliwia bowiem podejmowanie decyzji, nawet tych wydawałoby się prostych, zwyczajnych, codziennych. Sprawia, że ktoś taki żyje w powiększającym się nieustannie rozdarciu pomiędzy tak i nie, chcę i nie chcę, pomiędzy lękiem przed stratą, a pragnieniem rozwoju. Bierność spowodowana lękiem ma coś wspólnego z prawdziwym umieraniem za życia, ze śmiercią rozciągającą się w czasie. Wcześniej czy później kończy się utratą „wszystkiego”.
Wydaje mi się, że przed taką biernością Chrystus przestrzega chrześcijan z Tiatyry. Co prawda docenił i pochwalił ich czyny (gr. ergon): miłość, wiarę, posługę i wytrwałość (Ap 2,19), ale ma przeciwko nim, że popadają w bezdecyzyjność, w bierność, w swoisty duchowy i cielesny paraliż. Bardzo możliwe, że ich lęk jest ubocznym skutkiem jakiejś fałszywej obawy przed Bożym karaniem za błędy, który w ich przypadku swoje korzenie ma w ich historii życia, w pogańskim przeżywaniu religii, a przede wszystkim więzi z Bogiem. Możliwe również, że lękali się samej Jezabel i jej zwolenników, ich błyskotliwości, inteligencji, wpływowych znajomości wśród rządzących miatem.
Bierność chrześcijan z Tiatyry, o której tutaj mowa, wyrażona została przez Chrystusa wprost i dosadnie: pozwalasz działać (gr. afeis) niewieście Jezabel (2,20), lub ujmując tę myśl bardziej dosłownie: milczysz, nie reagujesz, wycofujesz się. Prawdopodobnie jej działania musiały tchnąć wielką gorliwością, jakimś zdumiewającym zaangażowaniem skoro znalazła wielu zwolenników. Musiały również posiadać pozory głębi, jakiejś pociągającej wielu ludzi atrakcyjności, skoro były tak niebezpieczne dla wspólnoty Kościoła w Tiatyrze. Tymczasem tamtejsi chrześcijanie z lęku przed popełnieniem błędu wobec Boga i z obawy przed skompromitowaniem się w oczach mieszkańców Tiatyry przestali reagować, popadli w bierność, w swoisty paraliż. Próbują jedynie zachować i uchronić to co już „zdobyli” u Boga i u ludzi, dlatego boją się podjąć ryzyko pomyłki, utraty autorytetu czy też popadnięcia w śmieszność.
Natchniony autor cytujący słowa Chrystusa sugeruje, że istniały realne powody dla których niewiasty Jezabel można było się wystraszyć. Była to niebezpieczna kobieta. Nie bez przyczyny jej imię nawiązuje do biblijnej żony izraelskiego króla Achaba, nieprzejednanej prześladowczyni proroka Eliasza. Kobiety okrutnej, posługującej się manipulacją i kłamstwem dla wprowadzenia w Izraelu kultu Baala oraz dla zniszczenia swoich przeciwników (1Krl 18-21). Jej nauczanie to zwodzenie (Ap 2,20) podobne do działania Szatana (12,9; 20,3.8.10), Bestii (13,14; 19,20) oraz Wielkiej Nierządnicy – Babilonu (18,23). Patrząc na omawiany problem bierności chrześcijan z Tiatyry w perspektywie całej księgi można zauważyć, że fałszywa prorokini upodobniona została do Nierządnicy – Babilonu, aby postawić je w wyraźnej konfrontacji z innymi apokaliptycznymi kobietami, które uosabiają Kościół: Niewiastą obleczoną w Słońce (12,1) i Małżonką Baranka (19,7). To konfrontacyjne zestawienie ma uświadomić uczniom w Chrystusa w Tiatyrze, że stając po Jego stronie, po stronie Prawdy, nawet za cenę ubóstwa i prześladowań, upodabniają się Niewiasty, do Małżonki Baranka, do wspólnoty stanowiącej Królestwo Boże.
Najprawdopodobniej Jezabel nawoływała w Tiatyrze do jakiejś formy bezkrytycznego łączenia pogańskich praktyk religijnych z chrześcijaństwem. W takim sensie była lokalną przedstawicielką Wielkiej Nierządnicy – Babilonu utożsamianej najczęściej z Rzymem rozumianym zarówno jako miasto jak i urzędniczy aparat państwowy. Tego typu religijny synkretyzm mógł w efekcie przynosić konkretne materialne korzyści, ponieważ wykonywanie w Tiatyrze niektórych zawodów było zarezerwowane tylko dla tych mieszkańców, którzy aktywnie uczestniczyli w oddawaniu czci bóstwom opiekuńczym danego rzemiosła. Dla chrześcijan było to absolutnie nie do przyjęcia.
W takim kontekście słowo nierząd (gr. porneia) w odniesieniu do Jezabel należy rozumieć symbolicznie jako bałwochwalstwo, skłanianie uczniów Chrystusa do oddawania czci pogańskim bożkom. Tak właśnie postępowała wobec Izraelitów córka króla Tyru i Sydonu – Jezabel. Czy wobec takiego wyzwania Kościół w Tiatyrze może pozostać bierny? Chrystus przestrzega ich przed popadnięciem w iluzję, że nie podejmując wyzwania ochronią to co już mają. Przeciwnie, nie tylko się nie ochronią, ale mogą stracić wszystko, łącznie z życiem duchowym. Dlatego nie nakłada na nich, żadnych dodatkowych ciężarów(2,24-25). Ich lojalność, wiara, miłość i służba są w oczach Chrystusa bez zastrzeżeń. Jednak potrzeba, aby podjęli konfrontację z kłamstwami głoszonymi przez fałszywą prorokinię i jej zwolenników.
Niepewność, jakiej doświadczają ma być dla nich motorem rozwoju, a nie przyczyną bierności. Stanie się tak wtedy, gdy po raz kolejny zdemaskują w swoich sercach pogański lęk przed karzącym za pomyłki Bogiem, a swoją niepewność, wynikającą z ludzkiej ograniczoności, powierzą z wielkim zaufaniem Ojcu.
Na początku Listu do Kościoła w Tiatyrze Chrystus przedstawił się jako Syn Boży, pełen życia (oczy jak płomień ognia) i energii do działania na rzecz swoich uczniów (stopy podobne do spiżu). W tych słowach daje świadectwo, że swoją żywotność i odwagę zawdzięcza więzi z Ojcem. Tego samego doświadczał w relacji do Ojca w czasie swojego ziemskiego nauczania. Teraz zaprasza zalęknionych i uwięzionych w bierności chrześcijan z Tiatyry do powierzenia Ojcu niebieskiemu swoich obaw przed niewiastą Jezabel i jej zwolennikami. W Jego bliskości odzyskają siły i odwagę (Iz 40,31). Tylko w Jego ramionach ich życie duchowe nie tylko nie dozna uszczerbku, ale jeszcze bardziej się zintensyfikuje. Natomiast konfrontację z Jezabel przetrwa w nich tylko to co duchowe.
Michał Deja OFMCap
Comments are closed.