Znam twoje czyny… Ap 2,1-3

Wymiana spojrzeń bywa równie zrozumiałym przekazem myśli, jak wymiana słów. Może dotyczyć to osób, które nie znają się zupełnie, a mimo wszystko spojrzeniami poinformowały siebie nawzajem o jakimś wspólnym odkryciu, identycznej intencji, czy podobieństwie poglądów. Jednak w moim odczuciu taka „rozmowa bez słów”, jaką jest wymiana spojrzeń, najczęściej właściwa jest osobom, które się dobrze znają. Mają za sobą wiele lat przyjaźni, miłości lub współpracy. Wtedy wystarczy im nawet krótkie spojrzenie, aby porozumieć się precyzyjnie, bez obawy pomyłki. Dzieje się tak, ponieważ długo poszukiwana prawda o sobie nawzajem, rozwija pewną ważną w życiu duchowym wewnętrzną sprawność – intuicję. Tylko ci adepci życiowej mądrości ją posiądą, którzy są wytrwali w poszukiwaniu prawdy i są gotowi zapłacić nawet wielką cenę za życie w prawdzie.

Chrystus, który wydobywa z duchowej pamięci Efezjan wspomnienie o tym Kim jest dla nich: To mówi Ten, który trzyma w prawej ręce siedem gwiazd, Ten, który się przechadza wśród siedmiu złotych świeczników (Ap 2,1), przypomina im również to kim oni są dla Niego. Anioł Kościoła w Efezie jest dla Niego tak ważny, że Chrystus nieustannie patrzy mu w oczy, a niejako przez oczy delikatnie zagląda w jego serce. W momencie tego wzajemnego wpatrywania się w siebie, przepełnionego, jak pamiętamy z naszych wcześniejszych rozważań, czułością i bliskością, Chrystus wypowiada słowa: znam twoje czyny…

Przypomnijmy sobie, że kiedy Chrystus nazywa swojego ucznia aniołem, to wskazuje na jego postawę wpatrywania się w oblicze Boga. Tymczasem On swoim stwierdzeniem: znam (gr. oida – dosłownie ‘widzę’) przekonuje go, że na niego patrzy nieustannie i dobrze rozumie. Chrystus go widzi. Przenika swoim boskim wzrokiem najskrytsze intencje, wszelkie ukryte motywacje, a przede wszystkim przejawy autentycznej czyli bezinteresownej miłości do Niego. Tak właśnie trzeba nam rozumieć ‘czyn’ (gr. ergon), jako zewnętrzny przejaw prawdy o intencjach ludzkiego serca.

Czyn w tym kontekście to coś o wiele więcej niż czynność. Czyn rodzi się w człowieku ze świadomie podjętych decyzji, a czynność dotyczy raczej codziennych, wręcz automatycznie wykonywanych zadań, o których nie musimy zbyt wiele myśleć. W negatywny sposób tę prawdę wyjaśnia Jezus podczas dyskusji z faryzeuszami o czystości rytualnej: Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym (Mt 15,19-20). Natomiast pozytywnie ujmuje ją pierwsze i największe przykazanie: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (Mt 22,37). Czyli świadomie, intencjonalnie, bezinteresownie i w całkowitej wolności.

Na początku swojej wypowiedzi, Chrystus, nie tyle wylicza Efezjanom ich konkretne czyny, co raczej stojące za nimi dowody miłości do Niego. On widzi ich trud, wytrwałość, niezłomność i jest wzruszony, wdzięczny, czuje się kochany, obdarowany. Wszystkie te cechy miłości Efezjan mocno związane są zarówno z jakimś wielkim zmęczeniem jak i z długim czasem. Natchniony autor czyni tutaj aluzję do noszenia przez człowieka na swoich barkach jakiegoś wielkiego ciężaru. Bardzo możliwe, że męczyło ich codzienne rozeznawanie jak być wolnymi, bo żyjąc pośród ludzi, którzy dla wygody życia wybrali los niewolników, nieustannie wystawiani byli na próbę. Zastanawiali się zapewne jak nie uwikłać się w lęk, przesądy, magię, czy ułudę bezpieczeństwa jaka oferowana była tym, który wpiszą się w oczekiwania przedstawicieli państwa, miasta, sąsiadów itd. Może byli również bardzo utrudzeni ciągłą uważnością nakierowaną na prawdę Ewangelii i demaskowanie fałszywych apostołów i ich kłamliwego nauczania. Prawdopodobnie to były ich „ciężary”.

Jednak Efezjanie nie zmęczyli się miłowaniem Chrystusa, nie zmęczyli się wiernością Jego przyjaźni, nie zmęczyli się życiem dzielonym razem z Nim. Życie dzielone z Chrystusem jest prawdziwym życiem duchowym. Wspólnota kościoła w Efezie była zatem przekonana, że przetrwa tylko to, co jest dzielone z Chrystusem. Przetrwa tylko życie dzielone z Nim. Ono jest duchowe.

Michał Deja OFMCap