Bóg w tobie pyta – ty w Nim odpowiadaj.

[wprowadzenie do cyklu]

• Co odczuwasz, gdy wczytujesz się w Słowo? Zauważ to.
• Jaki obraz lub jakie słowa najlepiej oddadzą to, co dzieje się w tobie? Wyraź to.
• W jaki sposób łączy się to dzisiaj z twoim życiem? Opisz to.
• Co Słowo mówi do ciebie w tej chwili? Przyjmij to.
• Co chcesz Bogu odpowiedzieć? Módl się tym.


(Mt 26,14-25)

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł:
Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam.
A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników.

Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.

W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go:
Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?
On odrzekł:
«Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami».
Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu.

A gdy jedli, rzekł:
«Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi».

Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie?

On zaś odpowiedział:
«Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi.
Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».

Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: Czy nie ja, Rabbi?

Odpowiedział mu: «Tak jest, ty».


Wskazówki

W medytacji nie musimy udawać, że jest dobrze, gdy jest źle. Nie potrzebujemy pozorów radości, gdy jej nie czujemy. Nazywanie rzeczy po imieniu otwiera drogę do prawdziwego szczęścia.

Nosimy w sobie pragnienie życia. Mimo to gdzieś wewnątrz siebie myślimy, że gdybyśmy nie istnieli, byłoby łatwiej i prościej. Życie przestaje być darem, a staje się ciężarem nie do uniesienia. Przy całym naszym zrozumieniu świata i naszej współpracy z Bogiem stale odczuwamy ranę odrzucenia. Rana ta domaga się zaleczenia, przynajmniej natychmiastowego znieczulenia. Wówczas całe nasze zranione „istnienie” szuka środków i sposobów nieczucia, pragnąc chwili wytchnienia. Chwytamy cokolwiek, aby tylko poczuć odrobinę sensu i wartości bycia sobą. Nosimy w sobie strategię przetrwania, odcinamy się od życia. Sprzedajemy się i wydajemy za niewiele. Zdradzamy siebie – jesteśmy wolni, możemy wszystko ze sobą zrobić. Gdy my robimy ze sobą wszystko, aby nie czuć, Bóg robi wszystko, aby poczuć to, co my czujemy. Gdy nam się zdaje, że to koniec Miłości, Ona zaprasza od początku.