Bóg w tobie pyta – ty w Nim odpowiadaj.
• Co odczuwasz, gdy wczytujesz się w Słowo? Zauważ to.
• Jaki obraz lub jakie słowa najlepiej oddadzą to, co dzieje się w tobie? Wyraź to.
• W jaki sposób łączy się to dzisiaj z twoim życiem? Opisz to.
• Co Słowo mówi do ciebie w tej chwili? Przyjmij to.
• Co chcesz Bogu odpowiedzieć? Módl się tym.
(J 11, 1-45)
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii
i jej siostry, Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i
włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował.
Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”.
Jezus, usłyszawszy to, rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku
śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą».
A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.
Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał.
Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: «Chodźmy znów do
Judei».
Rzekli do Niego uczniowie: „Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię
ukamienować i znów tam idziesz?”
Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?
Jeśli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata.
Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła».
To powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel
nasz, zasnął, lecz idę go obudzić».
Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje».
Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym
śnie.
Wtedy Jezus powiedział im otwarcie:
«Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście
uwierzyli. Lecz chodźmy do niego».
A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć”.
Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni
spoczywającego w grobie.
A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów.
I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie
brata.
Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła
Mu na spotkanie.
Maria zaś siedziała w domu.
Marta więc rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.
Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”.
Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie».
Marta Mu odrzekła: „Wiem, że powstanie z martwych w czasie
zmartwychwstania w dniu ostatecznym”.
Powiedział do niej Jezus:
«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie.
Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
Wierzysz w to?»
Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”.
Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: „Nauczyciel tu jest i woła cię”. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego.
Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie.
Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.
A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”.
Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów,
którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał:
«Gdzie go położyliście?»
Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz!”
Jezus zapłakał.
Żydzi więc mówili: „Oto jak go miłował!”
Niektórzy zaś z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy
niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?”
A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus powiedział: «Usuńcie kamień!»
Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już
cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”.
Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz
chwałę Bożą?» Usunięto więc kamień.
Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł:
«Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś.
Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz.
Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty
Mnie posłałeś».
To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na
zewnątrz!»
I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była
owinięta chustą.
Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić».
Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Wskazówki
Prawdziwe i trwałe zmiany w naszym życiu nie dokonują się spontanicznie. Stanowią owoc naszych życiowych decyzji. Gotowość na to, aby umarło w nas to, co nas ogranicza, musi być po naszej stronie. Nawet Bóg nie podejmie za nas tej decyzji.
Medytacja prowadzi nas do momentu, w którym decydujemy, jakimi ludźmi chcemy być i jak chcemy żyć. Ta droga wiedzie przez trzy etapy. Pierwszy jest jak nauka czytania. Spędzamy wiele czasu, aby poznawać swoje życie wewnętrzne: przyglądamy się sobie, świadomie zauważamy własne myśli, uczymy się nazywać uczucia i przyjmować odczucia z ciała. To etap, w którym doświadczamy więcej trudu niż wytchnienia. Drugi etap przebiega niczym płynne czytanie. Jesteśmy już bardziej świadomi siebie i z większą łatwością potrafimy być obecni tu i teraz. Jesteśmy uważni na bieżącą chwilę i coraz częściej doświadczamy radości z życia. Jesteśmy już u siebie. Trzeci etap to ten, w którym czujemy, że samo czytanie o życiu nam nie wystarcza, bo pragniemy doświadczać tego, o czym czytamy. I tylko od nas zależy, czy zaryzykujemy prawdziwe umieranie dla prawdziwego życia.
Comments are closed.