Bóg w tobie pyta – ty w Nim odpowiadaj.

[wprowadzenie do cyklu]

• Co odczuwasz, gdy wczytujesz się w Słowo? Zauważ to.
• Jaki obraz lub jakie słowa najlepiej oddadzą to, co dzieje się w tobie? Wyraź to.
• W jaki sposób łączy się to dzisiaj z twoim życiem? Opisz to.
• Co Słowo mówi do ciebie w tej chwili? Przyjmij to.
• Co chcesz Bogu odpowiedzieć? Módl się tym.


(J 4,43-54)
Po dwóch dniach wyszedł stamtąd do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino.

A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.

Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie».
Powiedział do Niego urzędnik królewski: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”.
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje».

Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.
A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: „Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka”.
Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje».
I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.


Wskazówki

Decydując się na modlitwę medytacyjną, możemy mieć wewnętrzne rozterki, czy nazbyt nie skupiamy się na sobie, zamiast pomodlić się za tych, którzy potrzebują duchowej pomocy. Może nam się wydawać, że czas spędzony na trwaniu przed Bogiem nie owocuje tak obficie jak pamięć o potrzebujących.

Doświadczenie wewnętrznych dylematów – bardziej myśleć o innych na modlitwie czy zajmować się sobą – jest dobrym punktem wyjścia do zintegrowania w sobie miłości bliźniego jak siebie samego. Gdy zaczynamy medytować, nie musimy dokonywać wyborów między modlitwą za innych a modlitwą za siebie. Bezinteresowna miłość Boga scala naszą modlitwę w jeden akt. Decydując się na rozwijanie relacji z Bogiem, rozwijamy samych siebie. Rozwijając samych siebie, stanowimy lepsze wsparcie dla innych. Niemyślenie o innych podczas medytacji nie oznacza zapomnienia o nich lub braku miłości, ale pokazuje wiarę w to, że Bóg sam wystarczy. Skupianie się tylko na Bogu nie oznacza egoizmu. Przeciwnie, wzmacnianie własnej więzi z Bogiem to wzmacnianie więzi z innymi. Gdy potrafimy być cali dla Boga, będziemy potrafili być cali dla człowieka. Nie obawiajmy się zostawić człowieka dla Boga, aby w Bogu odnaleźć drogę do człowieka.