Pozdrowienie, które uruchamia

Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1,40–41).

Widzę Ją już w oddali. Idzie pośpiesznie w moim kierunku. To moja przyjaciółka, a może tylko znajoma, a może jej twarz kojarzę, bo codziennie przechodzi obok mnie, ale nigdy z nią nie rozmawiałam. Tym razem mnie pozdrawia. Nic wielkiego, tylko «Dzień dobry», a raczej aż «Dzień dobry». Czy to oznacza początek czegoś więcej, będziemy rozmawiać?

To pozdrowienie oderwało mnie od zajęcia, które właśnie wykonywałam. W zasadzie zbierałam się już do wyjścia i sprzątałam. Nagle w drzwiach stanęła jedna z naszych podopiecznych. Była głodna i przyszła zjeść zupę. Nie krzyknęłam z radości na jej widok, ale szczerze się ucieszyłam, że przyszła. Towarzyszyłam jej przy posiłku i rozmawiałyśmy. Słuchałam jej historii i to pozwoliło mi zapomnieć o sobie, skupiłam się na niej. Zobaczyłam, jaki trud musi podejmować każdego dnia, aby wstać z łóżka i wyjść z domu. Jak się okazało, jest samotna i nie ma wokół niej rodziny, która pomoże. Nikt też jej nie towarzyszy podczas posiłków.

«Dzień dobry» stało się początkiem rozmowy, której się przestraszyłam. Zapomniałam, że  Jej pozdrowienie przynosi Boże błogosławieństwo, zabiera lęk, uruchamia do działania i otwiera na drugiego człowieka. Bardzo często jestem w biegu, bo przecież jest tyle zadań do wykonania. To moje działanie jest dobre, ale muszę pamiętać, żeby się zatrzymać i pozdrowić drugą osobę. Właśnie wtedy możliwa staje się obecność w życiu drugiego człowieka.

Panie Jezu, zapraszam Cię dziś do mojego życia. Proszę Cię, przemieniaj moje serce i otwieraj je na drugiego człowieka, zabieraj lęk, który blokuje w relacjach z drugim człowiekiem.

Kamila Sitek

Caritas Piaseczno