
Nie wiem
Oni zastanawiali się między
sobą: «Jeśli powiemy: „z nieba”, to nam zarzuci: „Dlaczego więc nie
uwierzyliście mu?”. A jeśli powiemy: „od ludzi”, to boimy się tłumu, bo wszyscy
uważają Jana za proroka». Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy» (Mt
21,25–27).
Ciągle czegoś nie wiem. Bezustannie zadaję pytania i szukam na nie
odpowiedzi. Nawet kiedy wydaje mi się, że już wiem, to nadal pojawiają się wątpliwości.
Trochę łudzę się, że w końcu ktoś powie mi, jak mam żyć, w którą stronę iść, co
wybrać, żeby być szczęśliwą. Niewielu spraw na tym świecie jestem pewna, a już
najbardziej tego, czego chcę.
Bycie mamą czy pedagogiem skłoniło
mnie do tego, by stworzyć, całkiem nieświadomie, długą listę wymagań wobec
samej siebie. Miałam dobre intencje – chciałam być dobra w tym, co robię. Tylko
zapomniałam, że obraz siebie, jaki stworzyłam, nie był zgodny ze… mną, nie
był prawdziwy. Po latach pracy z dziećmi i latach bycia mamą moja lista bardzo
się skurczyła. Dziś jestem przekonana o tym, że dopiero kiedy jestem
autentyczna, mogę być blisko. Jeśli jestem zmęczona, odpoczywam, a kiedy nie
mam siły bawić się z dziećmi, rozmawiam z nimi, leżąc na kanapie – one też to
lubią. Czasem ugotuję pyszny obiad i nawet upiekę ciasto, a innym razem zrobię
frytki. Jednak w obu przypadkach zjemy to razem. Moje dzieci nie chcą mamy,
która wciąż się uśmiecha, która na wszystko się zgadza, która wszystko ogarnia.
Arcykapłani z dzisiejszej Ewangelii
będący z Jezusem w świątyni zapewne też mieli listę oczekiwań, może nawet
niespełnionych. Wiemy, jak bardzo Jezus wymykał się schematom. Zadali Jezusowi
pytanie pokazujące ich wątpliwości, niewiarę i słabość. Mimo wszystko myślę, że
był to krok ku otwartości, po którym nastąpiło zamknięcie, bo uciekli od
prawdy. Nie znaleźli w sobie odwagi, by odpowiedzieć na Jezusowe pytanie.
Zaczęli kalkulować, co im się bardziej opłaca, wpadli w wir wątpliwości.
Ta sytuacja aż zbyt mocno
przypomina mi moją postawę. Przychodzę do Jezusa i na tym się kończy. Wciąż
jestem w roli, daleko od prawdy. Nawet kiedy wydaje mi się, że się zbliżam, to
zaraz mówię Mu: «Nie wiem»i odchodzę w swoją stronę. «Nie wiem»,czy
mnie kochasz. «Nie wiem», jaką mnie stworzyłeś. «Nie wiem», co mam robić. Boję
się usłyszeć odpowiedzi. I powtarzam sobie, że nie muszę zasługiwać, wystarczy,
że jestem. Przecież zasmakowałam już tego w moich życiowych rolach. Chciałabym
wreszcie doświadczyć tego przed moim Stwórcą, a do tego nie potrzebuję niczego wiedzieć.
Jezu, trudno mi stawać przed
Tobą. Ulecz me zranione serce, bym mogła cieszyć się Twoją Obecnością i nic nie
musieć.
Magdalena Pająk
Comments are closed.