
Kanapki
«Zaprawdę powiadam wam: Między narodami z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on» (Mt 11,11).
Rozważając ten fragment ewangelii, nasuwa mi się pewna historia sprzed roku. Przypadkowe bądź nieprzypadkowe spotkanie, które głęboko zapadło mi w pamięć.
Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Było południe. W głowie kłębiło się mnóstwo spraw i pytań. Jakieś przygnębienie nie pozwoliło mi zebrać myśli. W pewnym momencie zauważyłam człowieka ubogiego, ale schludnie ubranego. Grzebał w śmietniku. Pogrążona swoimi sprawami minęłam go w pośpiechu. Nagle jakaś myśl przebiegła mi po głowie. «On jest głodny, a ja mam kanapki, których nie zdążyłam zjeść w pracy». Nie wiedzieć czemu wróciłam i z uśmiechem podeszłam do nieznajomego. Pamiętam, że przedstawiłam się jeszcze i spytałam, jak ma na imię. Po czym wyjęłam kanapki i w geście przyjaźni mu je podałam. Wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. Nieznajomy przyjaźnie spojrzał na mnie. Zobaczyłam jego pogodną i jakże promienną twarz. Pamiętam jego piękne niebieskie oczy. W tym spojrzeniu było tyle pokoju i miłości. Jakaś niewypowiedziana dobroć biła od tego człowieka. Już wiedziałam, że nie chodziło tu o kanapki, ale o spotkanie. Spotkanie dwóch osób, dwóch światów tak różnych, a zarazem tak podobnych. Spojrzenie bez słów, gest, uścisk dłoni, zatrzymanie się, dobre słowo. Wydawać by się mogło, że tak niewiele. W tym spotkaniu można było przeczuć obecność Boga. Nieznajomy przyjął kanapki i powiedział jedno zdanie, które niosło wówczas dla mnie nadzieję. Powiedział, że dziś jest źle, ale wszystko się ułoży. Rozstaliśmy się. Mija rok i rzeczywiście wszystko zaczyna się układać, tak jak powiedział.
Wracałam do domu już inna, jakby niesiona na skrzydłach. Uśmiechałam się do ludzi. Oni uśmiechali się do mnie. Świeciło słońce. Tak, świeciło słońce, którego wcześniej nie dostrzegłam. Myślałam o tym spotkaniu. Dając tak niewiele, otrzymałam tak wiele. Mam tylko cichą nadzieję, że ja również byłam dla niego małą iskierką, choćby na jedną chwilę.
Jezu, w tym spotkaniu zobaczyłam Twoje oblicze, pełne miłości i dobroci, które przeniknęło moją duszę, o którym nie mogę zapomnieć. Spojrzenie, które przyniosło umocnienie i wiarę na lepsze jutro. Nic tak nie przekonuje dzisiaj o Tobie jak spotkanie z normalnym – świętym człowiekiem. Dziękuję!
Aneta Deperasińska
Comments are closed.