Olejek drogocenny

Maria zaś wzięła funt pachnącego i drogiego olejku nardowego, namaściła nim stopy Jezusa, po czym wytarła je własnymi włosami (J 12,3).

Krępuje mnie dotykanie wzrokiem słowa opisującego tak intymne spotkanie Marii i Jezusa. Zachwyca jednocześnie urzekająca spontaniczność tej kobiety i uległość Pana. Obraz  dwojga kochających się osób, gdzie autentyczna miłość budzi siłę przezwyciężającą opór gorszącego się świata.

Poszukuję w swoim sercu «olejku» o odpowiedniej woni i ciężarze odpowiadającego cenie miłości. Miłości tak silnej, która już byłaby obojętna na wzrok gapiów i głucha na krytykę pozostałych uczestników spotkania. Pragnę otworzyć moje serce na miłość, którą wyraziłby ten subtelny gest, stając się jednoznacznie czytelnym znakiem dla mojego Oblubieńca. I dostrzegam swoje ubóstwo, bo czy jest taki «olejek», który odzwierciedli symbol tej miłości?

Otwierając się na intymność tego spotkania, dostrzegam, jak nieśmiało budzi się we mnie pragnienie ofiarowania mojej miłości wyrażającej się poprzez czułość i bliskość. Ponieważ mój Pan za chwilę będzie cierpiał Mękę, chcę Mu okazać, że jestem i będę z Nim, aby ten gest był dla Niego umocnieniem w najtrudniejszych chwilach. Przecież nie jeden raz mówił o swojej Męce, a sercu kochającemu Go żadne słowo nie umknęło. Każde Jego słowo w sercu kochającym mocno się wyryło i pielęgnowane jest pamięcią.

 Panie mój, proszę Cię o serce przepełnione miłością, które będzie widziało głębiej i dalej, prawdziwiej. Proszę, przyjmij każdą kroplę mojego olejku miłości.

s. Katarzyna Balcerzak CP