
Sen o ufności
«Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki» (J 8,51).
Był sobie raz człowiek – nazwijmy go Z. – zapatrzony w siebie, w swoje możliwości i marzenia. Pewnego razu spotkał kogoś niezwykłego (N.), kto bardzo mu imponował. Niełatwo zaimponować komuś, kto odkrył własną wartość, kto jest przekonany o własnych talentach. Jednak tej osobie się to udało. Z. był naprawdę zachwycony wszystkim, co mówił i co robił N. Do tego stopnia, że stał się on jego przyjacielem, bratem, powiernikiem. Spędzali razem długie godziny, nie licząc upływającego czasu. Można powiedzieć, że wiedzieli o sobie niemal wszystko. Z. miał jednak pewną tajemnicę, której bał się wyznać swojemu przyjacielowi – bał się, że go straci. Chyba ciągle bał się zaufać.
«Zaufać» – słowo klucz dzisiejszej Ewangelii. Wiem, co oddziela mnie od Boga. Strach, że jednak «zaznam» śmierci, jeśli tylko wyjdę poza schematy mojego funkcjonowania. Mój rozum ostrzega: «umrzesz, nie przeżyjesz, to nierozsądne». «Zaraz, czekaj… Czy to naprawdę twój rozum mówi? Jesteś tego pewny? Usiądź – przypatrz się! Wsłuchaj się uważnie w ten głos. Znasz go, prawda?» «Tak, znam. Dobrze go znam. Dużo w nim niepewności, niejasności, jakiegoś bólu, obaw, których nie mogę nawet nazwać… Znam go, to strach».
Mam ogromne pragnienie zaufania Chrystusowi, potrzebę, która nigdy nie daje spokoju. Kiedy raz Mu zaufałem, to jakbym poczuł smak wolności, jakby ktoś nagle zdjął mi z rąk kajdany z ołowiu. Jakby ktoś okazał mi miłosierdzie: podszedł, spojrzał, przejrzał na wylot i pokochał.
Potrzebuję, Panie, Twego miłosierdzia, bo dzięki niemu poznałem smak życia. Niech żaden strach nie blokuje mi do niego dostępu, bo żaden strach nie daje życia. Ty masz słowa życia wiecznego.
br. Kamil Sochacki OFMCap
Comments are closed.