Wyczekiwane wyzwolenie

«(…) poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli» (J 8,32).

Słyszę to zdanie i dostrzegam w nim obietnicę. Jakże pragnę wyzwolenia! Przeczuwam, że to jest obietnica dana właśnie mi. Jakże nie chcę, by mnie ominęła… Pragnę jej i wątpię w nią jednocześnie. Czyżby takie upragnione szczęście miało być moim udziałem? Choć wątpię, to wierzę bardziej niż kiedyś. Już wiem, że Bóg Ojciec jest inny niż mój ziemski tata. Nie zwleka z wypełnieniem swej obietnicy (por. 2 P 3,9a), jak zapewnia mnie na kartach Biblii. Jest czuły, troskliwy, hojny, nigdy nie żałuje; wie, czego mi potrzeba, zanim Go poproszę (por. Mt 6,8). Przede wszystkim Jest. Daje mi swoją Obecność niczym balsam i antidotum na dawny brak obecności taty. Jak to cudownie, że Bóg jest inny, jakaż wspaniała nowina. To jedna z prawd, która niedawno przyniosła mi wyzwolenie. Dlaczego więc nie miałoby przyjść kolejne?

Dostrzegam niewiarę w to, że mam wielką wartość w oczach Boga, że jestem godna Jego kochającego spojrzenia i uwagi. Czy muszę być «jakaś», żebym tego była godna? Czuję, że jestem w niewoli tego kłamstwa, które również pochodzi z przeszłości. Zamiast odkrywać to, kim jestem, staram się stać kimś, kim wydaje mi się, że być powinnam. Cóż za więzienie! Chcę być wolna, nie chcę, by doświadczenia przeszłości determinowały moją teraźniejszość. Pragnę iść za tą nowością, która delikatnie szepcze mi do ucha, że Bóg mnie przyjmuje taką, jaką jestem – właśnie taka, jaka jestem dzisiaj, jestem w Jego zamyśle miłości. On myśli inaczej niż ja. Chcę patrzeć na siebie Jego oczami, akceptować siebie tu i teraz, nie trwać przy wizji siebie z przyszłości. On jest wiecznym Teraz, jakże mam więc Go spotkać w iluzji, która jawi mi się jako właściwa wizja mnie. Znów wracam do wcześniej odkrytej prawdy… Nie muszę być taka, jakiej chciał mój tata. Dziś jako dorosła chcę wypuścić małą Kamilkę z tego więzienia. Potrzebuję klucza – Słowa, aby otworzyć te drzwi. Przez niewiarę i zamglone okulary dostrzegam, jak drzwi się otwierają…

Jezu, przyjdź, nie zwlekaj! Weź mnie czule za rękę. Chcę tak jak Ty i razem z Tobą wyjść z mojego grobu ku życiu, ku pełni życia z Tobą i ze sobą samą.

Kamila Nowicka