
Czas przeszły, teraźniejszy i przyszły
Jezus powiedział do faryzeuszy: «Nawet jeżeli Ja sam o sobie daję świadectwo, to świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie ani skąd przychodzę, ani dokąd idę» (J 8,14).
Pochodzenie Jezusa, czyli wiara, że przyszedł od Ojca, może być dla mnie oparciem. On zna dokładnie cel swojego życia. Wie, jaką misję ma wypełnić. On jest Bogiem, widzi też drogę mojego życia od samego początku aż do końca.
Moje myśli biegną często do przeszłości. Znajduję tam powód do oskarżania siebie. Brakuje mi wyrozumiałości dla siebie. Moje widzenie przeszłych zdarzeń jest zawężone. Trudno mi przebaczyć sobie. Oddaję tę przeszłość miłosierdziu Boga. Gdy odkrywam w sobie brak miłości do siebie, tym bardziej potrzebuję być pod Jego sercem.
Moje spojrzenie w przyszłość także jest ograniczone i obejmuje tylko wycinek drogi, zwykle do najbliższego zakrętu. Napotykane trudności sprawiają, że tracę ostrość spojrzenia. Nieufność do świata, do samego siebie i do Boga skutkują tym, że gubię drogę. Zaczynam wątpić. Wiele rzeczy pozostaje przede mną zakrytych, co może podsycać we mnie niepewność jutra.
Jednocześnie jednak wierzę i chcę ufać coraz bardziej, że Bóg prowadzi mnie do mojego ostatecznego celu. Jednocześnie chcę odkrywać «tutaj i teraz» Boga jako mojego dobrego Ojca. Cieszę się, gdy już dziś tęsknię za Nim i gdy potrafię przeżywać wolność, jaką On mi ofiaruje. Bardzo często proste wydarzenia odbudowują moją ufność w dobroć Boga. Może to krótka, życzliwa rozmowa, a nawet filiżanka dobrej kawy. To są proste i piękne dary Boga dla mnie w codzienności.
Jezu, dziękuję Ci za moje życie – za dni, które już przeżyłem, i za wszystkie przyszłe. Proszę Cię, byś przez proste zdarzenia umacniał we mnie zaufanie, że Ty każdego dnia mnie prowadzisz. Amen.
br. Adam Mianowski
Comments are closed.