
Być jak Bóg
Wreszcie posłał do nich swojego Syna (Mt 21,37).
Czego pragnę? Wewnątrz mnie odzywają się różne pragnienia. Pragnę szczęścia, pragnę nieśmiertelności, pragnę spełnienia, pragnę być kochany. Te wszystkie pragnienia są odbiciem tego jednego, pierwotnego pragnienia zapisanego gdzieś bardzo głęboko w mojej naturze – pragnienia bycia jak Bóg. Jest to słuszne pragnienie, bo przecież zostałem stworzony na „Jego obraz i podobieństwo”. Jest to pragnienie, z którym codziennie muszę się zmagać i szukać odpowiedzi. Jak je zaspokoić? Jak je wypełnić?
Dzisiejsza przypowieść opisuje pewne błędne rozwiązanie tego problemu, które widzę także w moim życiu. Jestem jak dzierżawcy, którzy chcą zostać dziedzicami winnicy poprzez przemoc, kradzież i zabójstwo. Chcę być szczęśliwy, nieśmiertelny, spełniony i kochany, stosując przemoc, manipulując, wykorzystując i krzywdząc drugiego. Innymi słowy, po trupach chcę dojść do mojego wymarzonego celu.
Jednak dzisiejsza przypowieść podpowiada mi również inne rozwiązanie – szalone, paradoksalne, jakby nie z tego świata. Chodzi o drogę miłości, drogę Syna Bożego, który oddał swoje życie dla mojego zbawienia. To właśnie miłość sprawia, że staję się synem Bożym. To miłość bezinteresowna i aż po krzyż jest odpowiedzią na to najgłębsze pragnienie mojego serca! Zrozumiałem, że aby być jak On, muszę stać się miłością.
Panie Jezu, naucz mnie iść drogą krzyża!
br. Daniel Kowalewski
Comments are closed.