Mój bliźni

Wtedy [Król] odpowie im: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili» (Mt 25,45).

Jakże łatwo dostrzec Oblicze Jezusa, wpatrując się w Najświętszy Sakrament. Jakże łatwo zobaczyć dobroć Jezusa w dobrych i przyjemnych wydarzeniach. Spotkani ludzie, którzy są wobec mnie życzliwi, uprzejmi, przy których czuję się bezpiecznie, są dla mnie znakiem miłości Jezusa. Trochę gorzej bywa w sytuacjach trudnych i niezrozumiałych. Trudno mi dostrzec Oblicze Jezusa w ludziach nieprzyjaznych, którzy mnie ranią. A może to właśnie w nich najbardziej obecny jest Jezus? I oczekuje ode mnie, abym zapomniała o sobie, wyciągnęła do nich dłoń i okazała im miłość, nie patrząc na to, co otrzymam w zamian.

Czytając dzisiejszą Ewangelię, moje serce od razu chce zatrzymać się na pierwszej części. Jakże wielkie jest we mnie pragnienie tego, aby pochwalić się własną wrażliwością wobec innych. Jak często moje «dobre» postawy wiążą się z szukaniem akceptacji lub korzyści. Zaczynam czuć się dobrze, bo przecież poświęcam się dla drugich. Dostrzegam, że są to moje marne wysiłki, budowanie tylko na sobie. Zapominam, że dawanie ma tylko wtedy sens, gdy czynię to ze względu na moją miłość do Jezusa. Tylko współpracując z Jego łaską, mogę w pełni wykorzystać dary, które mi dał. Wszystko, co Jezus złożył we mnie, jest dla innych. Mam się tym dzielić i pomagać innym w drodze do Niego. Odkrywać i dawać. Inaczej wszystko przepadnie. Dzisiejsze «Zaprawdę (…)» (Mt 25,45), choć trudne, budzi mnie do życia, do dawania. Budzi mnie do trzeźwego patrzenia na życie. Otwiera mi oczy i pokazuje ludzi, których mam obok siebie. Ludzi, których nie zauważam, zajęta własnymi sprawami, układaniem swojego życia.

Świadomość tego, że Jezus «oddzieli jednych ludzi od drugich» (Mt 25,32), sprawia we mnie lęk i drżenie, po której stronie się znajdę. Jestem przekonana, że nie jest to lęk, który może mnie zniszczyć, ale może dokonać we mnie czegoś wartościowego. Jest szansa, aby wyjść ze swojego «ciepłego domku». Zaryzykować i otworzyć się na działanie Jezusa i łaski, którymi chce mnie obdarować. Jest okazja do porzucenia swoich «bożków», które stawiam w centrum mojego życia. Pojawia się nadzieja na doświadczenie pięknego życia z Jezusem i odkrycia wspaniałych darów, które mam w sobie.

Panie Jezu, pomóż mi, abym potrafiła współpracować z Twoją łaską, dzięki której będę mogła dawać innym miłość ze względu na Ciebie. Amen.

s. M. Emilia Skrzypczak, felicjanka