Realizować powołanie

 Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje» (Łk 9,23).

 Rozważając dzisiejszą Ewangelię, uświadomiłem sobie coś, na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Jezus, wypowiadając słowa do apostołów, jest świadomy swojej drogi. Wie, że zostanie odrzucony, będzie cierpiał, zostanie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. Konsekwentnie realizuje swoje powołanie, choć to po ludzku sytuacja ekstremalnie trudna.

Z tej perspektywy zaproszenie, aby iść za Nim, nabiera dla mnie nowego znaczenia. Przede wszystkim wiem, dokąd idę. Aby dojść do miejsca, które mi wyznaczył i przygotował, muszę realizować to, do czego zostałem powołany. Czyli brać swój krzyż nie tyle w sensie cierpienia, ile realizacji zadania, jakie otrzymałem na ziemi. Z pokorą przyjmować codzienność. Umieć cieszyć się tym, co mam, czerpiąc radość z mojego powołania. Również godzić się z tym, że nie zawsze będzie po mojej myśli. Żyć ze świadomością tego, że idąc za Jezusem, prędzej czy później pojawią się na mojej drodze różne problemy. Małe, większe i takie, które na pierwszy rzut oka będą wydawały się nie do przezwyciężenia. Sytuacje, w których będę się zastanawiał, czy zrobiłem wszystko. Może mogłem więcej albo lepiej? Pojawią się próby, pokusy, upadki. Będę stawał przed wyborem: świat czy ja?

W takich chwilach muszę pamiętać, że jeśli mam iść za Nim, muszę Go naśladować. To oznacza konsekwentnie, mimo przeciwności, realizować swoje powołanie. Powtarzając za świętym Pawłem, «albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny» (2 Kor 12,10).

Panie Jezu Chryste, naucz mnie rozpoznawać Twoje ścieżki, bym mógł iść za Tobą.

 Radosław Hejno