Jezus prenatalny

Maryja weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1,40-41).

Dotychczas myślałem, że ten fragment Ewangelii mówi przede wszystkim o Maryi, o Jej zmaganiach, lękach i o Jej zawierzeniu Bogu. Trochę też o Elżbiecie i jej późnym macierzyństwie. Teraz jednak odkrywam, że jest on pełen Jezusowej obecności, że to słowo jest o Nim, choć nie ma o tym ani słowa! On jest tu obecny prenatalnie!

Podobno dzieci wcale nie chcą się urodzić, lubią swoją potężną więź z matką. Lubią ciemność i wodne środowisko, w którym wzrastają, a także szumy, które do nich docierają. Wyczuwają także to, czy są chciane, kochane i oczekiwane. Współczesna psychologia prenatalna twierdzi, że jest to bardzo ważne dla późniejszych umiejętności budowania więzi i w ogóle wpływa na patrzenie na świat – czy jest mi przychylny, czy raczej stanowi dla mnie zagrożenie. Jezus w tej ewangelicznej sytuacji nie naucza, nic nie głosi, bo nie może! Pochylając się nad tym słowem, chcę jednak Go spotkać, próbuję poznać to, co może odczuwać, będąc takim małym dzieckiem w łonie matki. Zastanawiam się, czy jest szczęśliwy. Czy wie, że jest chciany? Czy ma ochotę się urodzić? Czy boi się świata? Przecież nie ma świadomości tego, co się dzieje wokół Niego, a jednak w potężny sposób oddziałuje na całe otoczenie, na każdego, kto się do Niego zbliża.

Ja sam jestem wcześniakiem, urodziłem się w siódmym miesiącu ciąży. Byłem mały i brzydki, taki niegotowy! Pierwsze tygodnie życia spędziłem w inkubatorze, pod lampami; wątpię, żebym odczuwał ten świat jako dobry i gościnny. Mimo troski rodziców, podobno w dzieciństwie wszystkiego się bałem. Dziś też nie mam łatwo z wchodzeniem w głębsze relacje, lubię lekki pesymizm. Chcę jednak, by moje zbliżanie się do Jezusa wciąż mnie przemieniało. Nie musi do mnie mówić. Nie musi ujawniać swojej obecności w jakiś zjawiskowy sposób. Wystarczy mi taka Jego „prenatalna” obecność. Działanie Jego Ducha, który będzie mnie wyzwalał z moich lęków i otwierał na mnie samego i na drugiego człowieka! Może powinienem bardziej pokochać tajemnicę Eucharystii i częściej przebywać na adoracji, żeby uczyć się po prostu być, bardziej być.

Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego!

Łukasz Woźniak OFMCap