Obecność do zobaczenia

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: «Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu (Mt 17,10-13).

Jakże często nie wiem, kim jest tak naprawdę drugi człowiek, z którym spotykam się na co dzień w pracy, sąsiad z tego samego piętra lub nawet ktoś bliski z rodziny. Parę zdawkowych słów albo nawet dialog, w którym nikt nikogo nie słucha. Czasem pada wiele słów lub historia mająca bardziej zasłonić niż odkryć coś prawdziwego o osobie. Wtedy spotkanie dwojga ludzi jeszcze bardziej się oddala.

Trudno mi rozpoznać istotę drugiego człowieka może dlatego, że nie słucham, bo nie mam czasu zatrzymać się dłużej przy tym, co on wyraża, czasami nie wprost. Albo myślę o sobie w kontekście jego opowieści i wtedy też nie jestem przy nim. Może przy sobie też nie, bo uruchamiam wewnętrzny dialog, który ma zakryć to, co ważne, nawet przede mną samą. Jeśli trudno spotkać się z samą sobą, jak spotkać się z drugim? I tak gubię istotę. Tak nie może być! To jakby kręcić się na karuzeli, jeździć na rowerze, skakać na trampolinie bez stąpania po ziemi, bez czucia gruntu pod nogami, bez doceniania tego, że chodzę, że dotykam tego, co rzeczywiście istnieje, co trwa.

Spotkanie z drugim człowiekiem «Ja – Ty» to zatrzymać się, czuć i słuchać. Usłyszeć jego tembr głosu, poczuć energię i to, co między słowami. Wtedy zbliżam się tak naprawdę, ale jeszcze niekoniecznie wiem, kim jesteś, człowieku. Jeszcze nie rozpoznaję, waham się, chcę potwierdzenia. Zbliżyć się czy oddalić? Trudno zaufać samej sobie. Bywa, że wystarczy jedno spotkanie. To wtedy, gdy jesteś mi bliski. Gdy zaś bliskość jest oddalona? Nie wiem. Czy się odważyć? Odważyć się, by zobaczyć to, czego się nie spodziewam, czego się lękam. Uwierzyć temu, co czuję, co odbieram jakimś innym zmysłem. Zaufać sobie. A gdy nikt nie potwierdza? Być może też się obawia? Tak też mogło być z tymi, którzy nie przyznali się, że widzą Proroka. Czekali na mocniejsze dowody lub na to, co powiedzą autorytety?

A gdyby odnieść to do mojej codzienności. Zobaczyć Boski pierwiastek w drugim człowieku, gdy na niego popatrzę, posłucham go, poczuję. Aż trudno to pisać. Jezus w każdym człowieku. Dostrzec Go w małym geście, słowie, działaniu… Takie podejście nadaje powagi każdemu spotkaniu, przejmuje i onieśmiela. Zmienia wymiar i głębię naszego spotkania.

Elżbieta Królak